Psycholog

Psycholog przedszkolny

Dziecko a komputer. Czy dzieci powinny korzystać z multimediów?

 Jaki wpływ na rozwój dziecka może mieć czas spędzony przed monitorem?

 

Badania wskazują, że zbyt długi kontakt z nowoczesnymi technologiami, zarówno u dzieci, jak i dorosłych, jest powiązany ze zdrowiem psychicznym; wzrostem poczucia niepokoju i spadkiem umiejętności społecznych, a także depresją i zmianami nastroju.

 Kontakt z technologiami małych dzieci ma negatywny skutek na rozwój mózgu.

 

Wpływ technologii na funkcjonowanie mózgu

Dzieci, które spędzają sporo czasu sprzed monitorem, mogą dosłownie przeprogramować swój mózg na sposób przetwarzania informacji podobny do sposobu nawigowania po internecie – szybkiego skanowania i przetwarzania różnych źródeł informacji oraz płytkiego przetwarzania bodźców. Rozwijający się mózg jest szczególnie podatny na szybko zmieniający się, krzykliwy obraz i jest nagradzany za przeskakiwanie do następnego zadania, zamiast pozostać przy zadaniu wymagającym koncentracji.

Może stawać się to przyczyną problemów  z zachowaniem, takich jak ADHD i obniżenie koncentracji lub co najmniej sprawiać, że dzieci stają się bardziej niecierpliwe, niż ludzie wychowani bez natychmiastowej gratyfikacji oferowanej przez Internet. W przyszłości może to skutkować tym, że dziecko będzie wolało natychmiastową gratyfikację pod postacią krótkiego wideo, niż przeczytanie książki do końca lub przeanalizowanie jakiegoś problemu samodzielnie.

Obniżenie umiejętności społecznych i samoregulacji emocjonalnej

Następnym negatywnym skutkiem nadmiernego korzystania z laptopa, smartfona, itp. jest zmniejszenie kontaktów społecznych. Zabawa z innymi dziećmi,  eksplorowanie otoczenia, czy codzienne interakcje rówieśnicze są niezbędne do rozwoju kompetencji społecznych i samoregulacji emocjonalnej. Dzieci spędzające zbyt dużo czasu przed komputem mają także mniej okazji do nabywania umiejętności rozwiązywania problemów, rozwijania ciekawości poznawczej, inteligencji emocjonalnej, umiejętności słuchania i empatii.

Podobnie, dziecko posadzone przed komputerem,  jest pozbawione szansy na nudzenie się, a tym samym na rozwijania wyobraźni i kreatywności, a także samoregulacji emocjonalnej w sytuacji braku rozrywki w postaci smartfona. Takie dzieci mogą szybciej wpadać w płacz, złość i  po prostu trudniej będzie im się uspokoić. Pozostawione same sobie, takie dzieci mogą mieć trudność efektywnie zorganizować sobie czas.

Dzieci mogą przyzwyczaić się również do tego, aby traktować nowoczesne technologie jako  substytut przyjaciela, nianię lub swoiste schronienie – zamiast skorzystać ze wsparcia społecznego, osoby bliskiej lub przyjaciela. Nie trzeba podkreślać jak ważne są umiejętności interpersonalne potrzebne chociażby do radzenia sobie z nieprzyjemnymi sytuacjami w dorosłym życiu.

Opóźnienie rozwoju mowy

Dr Patricia Kuhl wykazała, że niemowlęta nie uczą się języka, jeśli jest on im przekazywany jedynie w formie nagrań lub filmów, bez interakcji z żywym człowiekiem. Warunkiem rozwoju mowy jest kontakt z ludźmi. Telewizja czy komputer nie zastąpią człowieka. Dziecko spędzające czas przed ekranem zostaje pozbawione obcowania z drugim człowiekiem. Jego słownictwo nie wzbogaca się, a mowa i wymowa nie mają okazji do rozwijania się w naturalnych sytuacjach komunikacyjnych. Bodźce płynące z ekranów urządzeń takich jak komputer, telewizor, smartfon, powodują zahamowanie naturalnego rozwoju komórek lewej półkuli mózgu (odpowiedzialnej za tworzenie i odbieranie mowy). Język nie rozwija się lub czyni to z wielkim opóźnieniem.

Agresja

Badania wykazują, że dzieci które oglądają przemoc w telewizji lub w Internecie, są bardziej skłonne do kłótni z kolegami, oraz są mniej empatyczne. Dzieci nie zawsze potrafią ocenić, co jest fikcją, a co rzeczywistością oraz które treści są ważne, a które nie.

Dlatego powinniśmy kontrolować, do jakich treści mają dostęp nasze dzieci oraz  czy bajki, które oglądają nie zawierają przemocy.

Zachowania agresywne ( gdy dziecko codziennie przez długi czas ma dostęp do multimediów) mogą też wynikać z pobudzenia i wzrostu niepokoju związanego z tym, że zabroniono im oglądać telewizję lub korzystać z Internetu.

Brak ruchu

Wiek przedszkolny, to wiek ruchu. Rozwój ruchowy jest ściśle powiązany z rozwojem funkcji poznawczych. Zatem oczywistym wnioskiem jest ten, że wpływ nadmiernego przesiadywania przed monitorem jest niekorzystny dla rozwoju psychoruchowego.

Zatem ile czasu dziecko powinno spędzać przed monitorem komputera?

Małe dzieci wcale. Dzieci w wieku przedszkolnym do 30 minut dziennie. Niektóre opracowania wskazują na 1 godzinę, ale to do rodzica należy decyzja, czy nie odbije się to negatywnie na zdrowiu ich dziecka.

 

Maria Kupińska – Łuczak

psycholog

Źródła:

How Does Technology Affect Children? (floridatechonline.com)

Rodzice, dzieci, ekrany i mózgowe wi-fi – FDDS dla rodziców

Urządzenia cyfrowe a rozwój mowy dziecka (dziecisawazne.pl)

………………………………………………..

ADAPTACJA DO PRZEDSZKOLA

Jak wesprzeć start malucha w przedszkolu?

ZADBAĆ  O PRZEWIDYWALNOŚĆ I AKCEPTOWAĆ UCZUCIA

  • czytać książeczki o przedszkolu, opisywać co je czeka, np. nowe zabawki, plac zabaw, dzieci, etc. Wracać do tematu co jakiś czas, np. przy okazji czytania książki
  • potraktować przedszkole jak miłą przygodę „ zobaczysz, jak dobrze będziesz się tam bawić”, aczkolwiek warto również zachować umiar, aby dziecko nie poczuło się rozczarowane – trudne uczucia w pierwszych chwilach, a nawet miesiącach są często nieuniknione
  • upewnić się, że sami jesteśmy gotowi zostawić dziecko w tym właśnie miejscu
  • nie straszyć, nie mówić: „ w przedszkolu będziesz musiał być grzeczny”
  • uczucia takie jak złość, smutek, lęk, pojawiają się jako reakcja na nową, nieznaną sytuację lub stres i są w pełni normalne, dlatego aby pomóc dziecku w poradzeniu sobie z nimi należy akceptować uczucia słowami „ widzę, że jesteś bardzo smutny/ zły jak lew, etc.” – gdy emocje opadną, można przystąpić do tłumaczenia, że mama lub tata na pewno wróci
  • nie dawać obietnic bez pokrycia oraz posługiwać się określeniami zrozumiałymi dla dziecka – zostawiając dziecko w przedszkolu mówić, że na pewno odbierzemy dziecko np. po podwieczorku (dzieci nie rozumieją co to znaczy „ po południu”). Częstą obawą dziecka jest to, CZY rodzic wróci, dlatego warto powtarzać że na pewno oraz określić kiedy
  • zadbać o to, żeby rozstania były możliwie krótkie – większość dziecięcych rozpaczy kończy się szybko po przestąpieniu progu sali
  • zadbać o nasze samopoczucie – dzieci często wyczuwają nastrój rodzica, dlatego warto zapytać siebie, co czuję i czy bez obaw oddam swoją pociechę do przedszkola w momencie rozstania
  • stwarzać dziecku sytuacje, w których może wykonać coś samodzielnie, np. ubieranie niektórych części garderoby lub jedzenie – im bardziej samodzielny maluch, tym łatwiej będzie mu się zaadaptować

* warto zwrócić uwagę, żeby nie trenować „na siłę” – dziecko poczuje, że musi osiągnąć coś przed pójściem do przedszkola, co może spotęgować stres

  • zabrać ulubioną zabawkę, misia do przedszkola – w okresie epidemii nie zabieramy do przedszkola zabawek, ale do września sytuacja może ulec zmianie 🙂

 

Maria Kupińska – Łuczak psycholog

………………………………………………..

O chwaleniu, poczuciu własnej wartości i samodzielności

Jak pomóc dziecku w rozwijaniu poczucie własnej wartości?

Chwalić, czy nie chwalić? Czy chwaleniem można zepsuć? I jaki związek z tym wszystkim ma samodzielność? I czy w ogóle dziecko ma być samodzielne na etapie przedszkola?

Docenianie i wzmacnianie poczucia własnej wartości jest niezmiernie ważne. Dla dzieci w wieku przedszkolnym uwaga ze strony rodzica i nauczyciela jest w stanie zastąpić wszystkie najnowsze zabawki razem wzięte. Dlatego, gdy przedszkolaka doceni właśnie rodzic lub nauczyciel, zbuduje tym samym część jego poczucia własnej wartości. Dzieje się tak, ponieważ dziecko przyjmie to jako swoje, uzna że tak po prostu jest (o ile pochwała jest zgodna z tym, co samo czuje, ale o tym za chwilę), czyli zinternalizuje jakąś wiedzę na swój temat.

Poczucie własnej wartości jest barometrem tego, jak postrzegamy siebie; jest oceną samego siebie, w relacji do własnych aspiracji.

Wyobrażenie o sobie rozwija się już we wczesnym dzieciństwie. Z przekazów werbalnych i pozawerbalnych dowiadujemy się jacy jesteśmy. W dziecięcym wieku nie potrafimy jeszcze odróżnić prawdy od fikcji, a ponieważ mieszamy opinie z faktami, uznajemy oczekiwania innych za własne. Najważniejsze są zaś pragnienia naszych rodziców.

W ten sposób wykształca się u dzieci obraz tego jakie są i jakie powinny być.

To bardzo ważne, żeby dziecko czuło, że jest prawdziwym cudem dla swojego rodzica, to prawda. Ale czy można „zepsuć” dziecko mówiąc mu zbyt dużo miłych słów?

Odpowiedź nie jest oczywista.

Gdy mówimy: „wspaniale!”, „pięknie”, „cudownie” , gdy patrzymy na rysunek malucha – dziecko reaguje często uśmiechem, ale… co właściwie oznacza słowo „wspaniale”? Dość niekonkretna ta pochwała. Trudno wywnioskować, co się właściwie zrobiło wspaniale…

Często obserwuję typową reakcję na te słowa – najpierw szeroki uśmiech rozświetla twarz dziecka, a potem…pojawia się konsternacja lub wyraz zwątpienia na twarzy dzieci. To, o czym piszę także dla mnie nie jest łatwe i oczywiste, bo przecież uszczęśliwiamy dzieci wykrzykując radośnie „ jak pięknie to narysowałeś!”, prawda..?

Ale jednak…

Nie do końca prawda i nie zawsze na te słowa dziecko odpowie uśmiechem. Czasem nawet może wpaść w złość lub płacz. Ale przecież chcemy dobrze i mówimy miłe słowa, więc co jest nie tak..?

Uczucia znów na pierwszym planie

Najczęściej powód jest prosty – dzieci czują inaczej i inaczej oceniają swoją pracę.

– To nie wygląda jak pies! (rozgoryczone dziecko, ze łzami w kącikach oczu)

– Ależ tak, wygląda! Jest przepiękny! (rozpaczliwa próba załagodzenia nadchodzącej burzy)

-Wcale nie, nie, nieeee! (płacz)

Otóż, często ważniejsze od pochwały lub jakiejkolwiek innej reakcji okazuje się okazanie empatii ze strony rodzica odnośnie tego, co czuje dziecko w związku z tym, co wykonało.

Często sama akceptacja uczuć (czyli nazwanie tego, jak wydaje nam się, że dziecko może się aktualnie czuć) powoduje to, że dziecko samo się uspokaja i stwierdza, że po prostu narysuje jeszcze raz.

– Ten lis ma uszy jak wiewiórka. Nie podoba mi się!

– Jesteś zły , że nie wyszło tak, jak chciałeś ( zaakceptowanie uczuć, bez próby pocieszania i zaprzeczania aktualnym uczuciom)

– Tak (dzięki zaakceptowaniu uczuć, tracą one na sile i dziecko jest gotowe posłuchać co mamy do powiedzenia)

– Spójrz, jeśli zasłonimy głowę, wygląda zupełnie jak lis, a gdy odsłonimy głowę, może pomylić się z wiewiórką, masz rację (informacja zwrotna pozbawiona oceny, opis tego co widzimy)

– Muszę popracować nad głową, zrobię drugiego lisa (dzięki informacji zwrotnej pozbawionej oceny, dziecko samodzielnie podejmuje decyzję)

Jak zatem reagować?

Oto podpowiedzi na wyrażanie uznania (koncepcja J. Faber i J. King)

1. Opisz to, co widzisz (to, co ci się podoba, ew. następnie to, co wymagałoby poświęcenia większej uwagi, ale nie może być to ocena, tylko opis, np. widzę, że bardzo dokładnie.., a tutaj trochę trochę ci się wyjechało)

2. Opisz wpływ działań dziecka na innych (kiedy zaczynasz sprzątać pokój, twoja młodsza siostra od razu zaczyna cię naśladować)

3. Opisz wysiłek

4. Opisz postępy

Albo

* zachęć do samooceny – zadaj pytanie dziecku, która część jego rysunki najbardziej jemu się podoba?

* sprawdź, czy nie jest to moment, kiedy lepiej byłoby, żebyś okazał, że rozumiesz uczucia dziecka

No dobrze, ale jak dać dziecku do zrozumienia, że coś nam się nie podoba, albo że chcemy, aby bardziej się postarało? Bo przecież w nie wierzymy i chcemy, żeby sięgało coraz wyżej i dalej. Oczywiście wszystko dla jego rozwoju i dobra.

Błędy i oczekiwania

Błędy są wspaniałą okazją do nauki.

Dlaczego by nie traktować ich w ten właśnie sposób, zamiast oczekiwać od dziecka, że będzie zachowywało się idealnie lub przynajmniej tak, jakbyśmy chcieli?

Czy nie przyjemnie byłoby usłyszeć od opiekuna, rodzica, nauczyciela „ Popełniłeś błąd. Fantastycznie. Czego możemy się dzięki niemu nauczyć? Oczywiście chodzi przede wszystkim o nastawienie do popełniania błędów, ponieważ nie zawsze taki komunikat spowoduje podobny entuzjazm u dziecka.

Traktowanie błędów lub „ złego zachowania” jako informacji zwrotnej, która coś nam pokazuje (albo nam, jako rodzicom i nauczycielom albo dzieciom) może być bardzo wartościowe w budowaniu adekwatnej (nie za wysokiej i nie za niskiej) samooceny. Nie zaprzeczamy temu, co się wydarzyło, ani tym bardziej temu, co w związku z tym dziecko czuje, ale pozwalamy dziecku samodzielnie wyciągnąć wnioski z jego własnego doświadczenia. Dosłownie pozwalamy dziecku, żeby oceniło samo siebie.

Co możemy zatem zrobić?

1) zachęcić dziecko, aby samo powiedziało, co najbardziej jemu podoba się w jego pracy (zachęcam do samo – oceny i uwzględniam jego perspektywę)

2) zapytać, czy chce poznać nasze zdanie (okazuję szacunek dziecku)

3) zwrócić uwagę i opisać to, co nam się podoba w pracy dziecka

(4) zainteresować się częścią pracy, która zawiera błąd używając jak najmniejszej ilości słów (dotyczy dzieci szkolnych). Czasem wystarczy jedynie wskazać i z uprzejmym nastawieniem spojrzeć na dziecko, które szybko samo poprawi błąd (przy czym będzie czuło wdzięczność i zadowolenie, że nie został on mu wytknięty).

Nie zapominaj, jeśli chcesz, żeby dziecko nabyło jakąś umiejętność, np. opanowywania swoich emocji, najpierw poświęć czas na uczenie – stań się jego wzorem do naśladowania w danej kwestii.

Warto tutaj wspomnieć o kształtowaniu się „ja” rzeczywistego i „ja” idealnego.

Bardzo ważne są słowa, które kierujemy do naszych dzieci. Słowa nie są niewinne. Ale najbardziej liczy się intencja i nasze oczekiwania względem dzieci.

Oczekiwania

Jak to działa?

Rodzic w dobrej wierze, przekazuje dziecku często komunikat:

– „ jesteś dla mnie najlepszy na świecie, wszystko robisz najlepiej ” co niestety może dla dziecka oznaczać → nie uznaję tego, że coś ci się nie udaje ( zwłaszcza, jeśli słyszy te słowa pomimo swoich porażek, które widzi i czuje)

– kierując komunikat „potrafisz mierzyć wyżej” albo „ jak się postarasz, na pewno ci się uda” – gdy dziecko czuje, że tak nie jest i w danym momencie nie ma jeszcze umiejętności, żeby narysować np. psa, który będzie przypominał psa, można przypadkowo podarować dziecku uwewnętrznione przeświadczenie „ nie jestem wystarczająco dobry”, czyli zaniżoną samoocenę. No i znowu zahaczamy o uczucia. Bez nich obejść się po prostu nie da!

Rozdźwięk pomiędzy „ja” realnym i „ja” idealnym może powodować niechęć do podejmowania wyzwań, podejmowania się odpowiedzialnych zadań, czy braku pewności siebie. Czy to na etapie szkolnym, czy w późniejszym życiu.

Warto też zastanowić się, czy nie oczekujemy od dziecka zbyt wiele lub nie mamy na nie jakiegoś konkretnego „planu” i nie staramy się go zrealizować kosztem uczuć i prawdziwej tożsamości, upodobań i predyspozycji dziecka.

Nie znaczy to jednak, że nie można dawać dziecku do zrozumienia, że jest dla nas najwspanialsze, nic podobnego. Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby pozwolić dziecku na porażki i uczucia z nimi związane.

Puniu – niuniu

Pewnego razu, widziałam na przystanku jak starsza pani, prawdopodobnie babcia mówiła do swojej wnuczki: „moje Ty puniu – niuniu!”

Nie wiem co dokładnie to oznaczało, ale mówiła to z takim uczuciem w głosie, że miałam nieodparte wrażenie, że puniu – niuniu, to coś wartego kochania i czym dorośli się zachwycają. Ot tak, bez powodu.

Nie szczędźmy zatem dzieciom bycia puniu – niuniu 🙂

*Czym innym jest ocenianie pracy, zadania lub pomocy ze strony dziecka za pomocą słowa: „świetnie”, a czym innym jest mówienie : „ jesteś moim słońcem”.

Dla tych, którzy mają wątpliwości w tej kwestii, posłużę się cytatem:

Dzieci (i dorośli) są pępkami Świata. Po prostu Świat ma bardzo wiele pępków!” – W. Kołyszko, J. Tomaszewska – Szczypta złości i garść radości

Doświadczanie i doświadczenie

Poczucie własnej wartości jest ściśle związane z umiejętnościami i rozumieniem własnych możliwości, które nabywamy w procesie doświadczania i nieustannego sprawdzania się. Przedszkolaki uwielbiają sprawdzać i eksperymentować. Sprawdzają, co się stanie, jak wsypiemy sól do pieprzu, ale też bacznie obserwują skutki zachowań. Tą chęć eksploracji świata można wykorzystać, po pierwsze, aby dziecko uczyło się nowych umiejętności, po drugie, aby miało okazję do samodzielnego uczenia się na własnych błędach. I radzenia sobie z uczuciami towarzyszącymi małym niepowodzeniom.

Dzięki doświadczaniu dzieci nabywają wiedzę na co je stać oraz świadomość posiadania wystarczających umiejętności, by wykonać zadanie, a to są podstawy poczucia własnej wartości i dają możliwości adekwatnej samooceny.

Doświadczenie siebie jako inicjatora i sprawcy działań, który potrafi realizować własne pragnienia, szanując jednocześnie potrzeby i granice autonomii innych ludzi, stanowi podstawę satysfakcjonującego doświadczania rzeczywistości, odkrywania siebie i znajdowania swojego miejsca w świecie na każdym kolejnym etapie rozwojowym. Stanowi także podstawę poczucia kompetencji i adekwatnej samooceny, które będą się krystalizowały i umacniały w następnym okresie jego życia, czyli we wczesnym wieku szkolnym, kiedy to dziecko będzie uczniem klas I–III szkoły podstawowej.” (Brzezińska, Matejczuk, Opieka i wychowanie w okresie dzieciństwa i dorastania)

Wiek przedszkolny, to czas, kiedy dzieci są chętne, ale i coraz bardziej gotowe do podejmowania nowych działań i brania odpowiedzialności za siebie, przestrzeń wokół siebie oraz innych ludzi. Dziecko wówczas ma silną potrzebę doświadczania samodzielności i jest na to gotowe.

Wychowanie zachęcające do samodzielności, oznacza że dziecko potrzebuje od dorosłych przestrzeni, przyzwolenia i wsparcia, aby tej samodzielności doświadczać – w świecie realnym oraz w świecie fantazji i zabawy. Samodzielność stanowi bowiem istotną podstawę poznawania siebie, innych ludzi oraz zasad życia społecznego.

Dobrze jest też zwrócić uwagę na to, czy równocześnie nie wymagamy od dziecka bezwzględnego posłuszeństwa. Gdy obdarzymy dziecko zaufaniem, że poradzi sobie z nowym wyzwaniem i damy mu na to przestrzeń powstrzymując się od wyręczania go, najprawdopodobniej właśnie tak się stanie.

Czasem jednak zdarza się, że rodzice w trosce o ich dobro uniemożliwiają im zdobycie doświadczenia – podstawy do zbudowania radaru niezbędnego do orientacji we własnych możliwościach.

Samodzielność a pomaganie

Gdy rodzice pomagają wyręczając dzieci, pozbawiają je możliwości zdobycia narzędzi i doświadczeń niezbędnych do zdobycia wiary we własne możliwości, w umiejętność radzenia sobie w świecie, oraz niechcący podkopują tym samym (lub nie dają się rozwinąć) poczuciu własnej wartości.

Nie oznacza to oczywiście, że nie możemy wyręczyć zmęczonego dziecka od czasu do czasu w jakiejś czynności, którą zazwyczaj wykonuje samo. Chodzi o to, żeby na co dzień kierować się zasadą – nie robię za dziecko tego, co może wykonać samo (bo pozbawię go cennej możliwości doświadczania i samodzielnego przezwyciężania trudności).

Bez frustracji nie ma rozwoju. Jeśli zabawka niemowlęcia znajduje się poza jego zasięgiem, ale może przewrócić się z pleców na brzuch i w ten sposób dosięgnąć ją, nabędzie nową umiejętność ruchową, aczkolwiek najpierw doświadczy pewnej dozy frustracji związanej z tym, że chce zabawkę, ale nie może jej dotknąć. Ta frustracja jest zdrowa i potrzebna, bo popycha do wysiłku, a ten jest rozwojowy. Gdyby ktoś w tym momencie podał dziecku zabawkę (i będzie tak robił przez kilka następnych dni), dziecko nie będzie miało potrzeby, żeby się odwracać (i rozwijać).

Pułapki pochwał. Uzależnienie od zewnętrznej aprobaty.

Czy pochwały mogą szkodzić? Największym ryzykiem jakie ze sobą niosą, to ryzyko uzależnienia się dziecka od zewnętrznej aprobaty i szukanie wartości w tym, co myślą inni,zamiast szukania w sobie.

Gdy dziecko słyszy okrzyki zachwytu za każdy postawiony krok, zrobienie czegokolwiek, w momencie gdy tylko okrzyków zachwytu zabraknie, może pomyśleć: „ coś jest ze mną nie tak, robię coś źle?”

Inną możliwością jest to, że dziecko może wykonywać coś dlatego, że dostaje tzw. głaski za to, że np. nakarmi kota, pościeli łóżko, itd. Gdy tych głasków zabraknie, motywacja do podejmowania tych i innych działań może drastycznie spaść, ponieważ dziecko nie nabędzie umiejętności chwalenia samego siebie. A to dlatego, że to, co dziecko samo sądzi o wykonanej pracy, być może już przestało być dla niego istotne i utraciło już w pewnym sensie naturalną umiejętność adekwatnej samooceny.

Kiedy zwróci się uwagę dziecka na to, co zostało wykonane dobrze, jego naturalnym odruchem będzie kontynuacja dobrej pracy, a nawet jeszcze większy wysiłek” (J. Neslsen)

Niegrzeczne” dzieci a pochwały

Ważne – nie traktujmy doceniania jako nagrodę za naprawienie jakiegoś zachowania.

Gdy dziecko zaczyna zachowywać się źle, dostrzegajmy (za pomocą opisu) najmniejszą nawet oznakę dobrej woli, czy też gestu dziecka. Nie czekajmy, na to, aż od razu zacznie zachowywać się tak, jak tego chcemy. Więcej o tym niebawem.

No dobrze, ale czy w takim razie nie wolno wcale dzieci chwalić, mówiąc „ świetnie, super brawo, wspaniale”?

Jak najbardziej można i trzeba. Z tym, że warto pamiętać, aby dać dziecku informację co tak naprawdę doceniamy, opisać to, a maluch sam wyciągnie swoje wnioski, budując tym samym poczucie własnej wartości, sprawczości i kompetencji i nie będzie obawiało się podejmować nowych działań i wyzwań, ponieważ przecież sporo już samo doświadczyło (w sensie – miało okazję się przekonać co z tego wyniknie) i te doświadczenia, choć czasem bolesne zawsze prowadziły do wzrostu, poprzez przezwyciężenie jakiejś trudności, czy przeszkody. Uwewnętrzniło się w nim poczucie „ dam radę”. Dlatego mówmy do dzieci: „ bardzo dokładnie pokolorowałaś tego tygryska, i użyłeś kilku kolorów naraz, zamiast tylko pomarańczowego, wygląda jak prawdziwy (bardzo mi się podoba)! I nie zapominajmy o najważniejszym – zawsze możemy im mówić „kocham cię za to, że jesteś taki jaki jesteś” bez żadnych ograniczeń 🙂

Czy więc chwalić? I czy można zepsuć dziecko chwaleniem?

Doceniać dzieci trzeba i warto, także najmniejszy wysiłek, jaki wkładają w nauczenie się czegoś nowego. Gdy zrobimy to w odpowiedni sposób, możemy jedynie uskrzydlić dziecko i zachęcić do dalszego rozwoju poprzez zabawę, eksperymentowanie i doświadczanie otaczającego świata, a dodatkowo damy mu szansę do samodzielnego budowania poczucia własnej wartości.

M. Kupińska – Łuczak

psycholog

……………………………………………………………………………

„Niegrzeczne” zachowanie a poczucie własnej wartości. Propozycje zabaw.

Dlaczego niektóre dzieci, mimo naszych starań, systemu kar i nagród, zachowują się „niegrzecznie”?

Mimo próśb, powtarzają swoje zachowanie – robią na złość rodzeństwu, zaczepiają dzieci w przedszkolu, są skłonne do konfliktów, bójek. Sprawiają wrażenie, że nie słuchają lub nie słyszą, co się do nich mówi oraz uparcie dążą do tego, żeby postawić na swoim. Przeszkadzają, gdy
zajmujemy się swoimi obowiązkami, ale nie nimi.

Gdy natomiast zapytamy, okazuje się, że wiedzą, że:
– jak kogoś uderzymy, to go to boli
– w sali podczas zajęć słuchamy co mówią inni
– nie chcą zrobić innym krzywdy, ani sprawić żeby inne dziecko płakało
A potem zachowanie się powtarza…

Błędne koło i negatywna etykieta

Czyli „jak mówisz, że jestem zły, to pokażę ci, że taki właśnie będę” oraz „ dzięki temu, że jestem zły, coś znaczę”

Błędne koło nakręca się samo: „ niegrzeczne zachowanie” dziecka → kara → „choć teraz cię posłucham, jeszcze ci pokażę” → kara → „jeszcze ci pokażę”→ kara, etc.)

Niezaspokojona potrzeba dziecka: przynależności, znaczenia.

Gdy błędne koło zaczyna działać, dzieci nie czują, że są członkiem grupy lub rodziny albo nie czują, że są widoczne i wartościowe w inny sposób, niż np. psocenie, robienie na przekór, inicjowanie konfliktów, etc. Ponieważ dostają etykietkę „ niegrzecznego dziecka”, zaczynają się z nią utożsamiać. Nie są co prawda w ten sposób szczęśliwe, ale otrzymują zastępcze zaspokojenie potrzeby, aby być znaczącym, dostrzeżonym, wartościowym.

Może nawet stać się tak, że gdyby etykieta została im ona nagle odebrana, nie będą wiedziały co ze sobą zrobić, bo to tak, jakby ktoś odebrał im tożsamość. Więc jeśli zająć się nie psoceniem, to czym..?

Ewolucyjna pułapka

Niestety jest tak, że wszyscy mamy zwyczaj zwracania uwagi na to, co powoduje pewien dysonans poznawczy – coś, co powoduje uczucie niezadowolenia, rozdrażnienia, co zagraża naszemu bezpieczeństwu.

Nie jest to niczyja wina, ponieważ przyczyna takiej skłonności mózgu jest pozostałością po ewolucji – zwracamy uwagę na to, co jest zagrażające i powoduje nasz niepokój, żeby wyeliminować przyczynę i uniknąć niebezpieczeństwa.

W odległych czasach bardziej opłacało się ocenić, że poruszający się krzak, to wilk, niż uznać że to wiatr. Taka ocena poznawcza miała podstawowe znaczenie dla przetrwania. Aktualnie oglądamy wiadomości, ponieważ chcemy dowiedzieć się – czy coś nam zagraża, ocenić
niebezpieczeństwo i uniknąć go (warto zwrócić uwagę, że wiadomości w pierwszej kolejności pojawiają się najstraszniejsze i najbardziej zagrażające informacje, np. pożary, epidemia, lokalne przestępstwa i wypadki drogowe – odnoszą się one bezpośrednio do naszego poczucia
bezpieczeństwa, więc przykuwają naszą uwagę w pierwszej kolejności).

W pracy, skupiamy się na rozwiązywaniu problemów i myślimy w kategoriach „ problemu do rozwiązania”. Raczej nie zwracamy uwagi na to, co idzie dobrze, tylko na to, co jeszcze trzeba poprawić i zrobić, rozwiązać, załatwić.

Niestety ta cecha, choć ewolucyjnie przystosowawcza, działa odwrotnie w odniesieniu do relacji.

Gdy skupiamy się na negatywnych cechach, dużo o nich mówimy, „ rosną w siłę” i stają się coraz trudniejsze do pokonania.

Jeśli dziecko ciągle słyszy jedynie o tym, co robi źle lub, co gorsza, otrzymuje komunikaty „ jesteś niedobry”, co musi poprawić i zrobić, jak ma się zachowywać, trudno będzie mu zacząć myśleć o sobie pozytywnie, jak o dziecku, które ma potencjał, dobre cechy i może zrobić coś dobrego lub coś zmienić.

To trochę jak podlewanie konwalii i chwastów. W zależności od tego, co podlewamy (słowami), to nam wyrośnie, przy czym chwasty niewiele potrzebują, aby zacząć kiełkować i rozrastać się.

Dlatego warto sprawdzić, jak dzieci oceniają same siebie, czy mają świadomość swoich zalet , talentów i mocnych stron, czy myślą o sobie w kategoriach: „ wiem, potrafię, umiem, warto mnie kochać takim jaki jestem”, czy „ nic nie znaczę, jestem bezwartościowy” lub „ istnieję, tylko gdy jestem zły ”. Bardzo często zdarza się, że dzieci ( zwłaszcza te starsze), gdy je zapytamy o mocne strony, nie wiedzą jakie mają zalety, talenty etc., nie mają pomysłu co napisać lub odpowiedzieć.

Walka o uwagę

Czyli o bycie zauważonym i docenionym.

„Niegrzeczne” zachowanie, które krzyczy „spójrz, jestem tutaj!” .

Niezaspokojona potrzeba: przynależności, znaczenia, bycia wartym uwagi takim jakim się jest, wartościowym

Może zdarzyć się też tak, że podszczypywanie rodzeństwa, rozsypywanie mąki, robienie nie tak jak rodzice by chcieli i powtarzanie zachowań mimo wielokrotnego tłumaczenia, jest walką o uwagę.

Dziecko osiąga swój cel, ponieważ swoim zachowaniem otrzymuje uwagę rodzica, nauczyciela. Co prawda negatywną, ale zawsze lepsza taka, niż żadna.

W tym przypadku warto sprawdzić, czy kiedy przeznaczymy sobie czas na zabawę z dzieckiem (istotne jest to, żeby była to zabawa tylko z nim, bez rodzeństwa), choćby 15-20 minut dziennie, po pewnym czasie niepożądane zachowania nie zaczną zanikać.

Dzieci o dużej potrzebie autonomii

Czyli decydowania o sobie i wpływu na to, co się ze mną dzieje. Mamy wrażenie, że stale z nimi walczymy, np. o założenie skarpet, czapki, sprzątnięcie zabawek, itd.. To dzieci, które mają swoje zdanie.

To dobrze, że wiedzą czego chcą i nie trzeba (a wręcz nie można) dążyć do zduszenia tej inicjatywy, ale warto zastosować metodę ograniczonego wyboru (spośród 2 lub 3 rzeczy). Pytamy dziecko, czy chce zjeść na śniadanie jajko, czy płatki lub czy chce założyć czapkę zieloną, czy niebieską albo czy chce posprzątać teraz, czy za pięć minut?

Wówczas zostawiamy dziecku możliwość decydowania o sobie, ale tak naprawdę to rodzic decyduje, czy dziecko wychodzi w czapce, czy bez. Wilk syty i owca cała.

Bezbłędne koło

Jak zatem „odczarować” zachowanie dziecka, które już przyzwyczaiło się do swojej etykietki „czarnej owcy”? Kary na nie nie działają, a nawet zachęcają do pokazania, że nie wcale zależy mu ani na lodach, ani na bajce, ani w ogóle na niczym.

A gdyby wyglądało to tak:

gdy jestem świadomy, że jestem dobry * → mam ochotę na dobre uczynki, rozwijanie tego, co mnie interesuje → otrzymuję pozytywne reakcje ze strony otoczenia („świetnie, podoba mi się, że…”) → wzmacniam się w przekonaniu, że jestem dobry, pomysłowy → mam ochotę zrobić „coś miłego, kreatywnego”, itd.

*oprócz dobry, mogą to być takie cechy jak: mądry, kreatywny (mam dużo pomysłów), uważny (dostrzegam szczegóły), wesoły – mój humor udziela się innym, mam zdolność do opowiadania wesołych historii, jestem wrażliwy ( na piękno, na krzywdę zwierząt i ludzi, na muzykę, etc.), mam dobre serce, jestem poukładany (umiem dbać o otoczenie wokół mnie), dbający o porządek,
pomocny, potrafię policzyć (np. talerze do stołu), itd.

Bez naszej pomocy- dostrzegania i nazywania ich zalet i mocnych stron, dzieciom trudno będzie odnaleźć je w sobie, chociaż na początku każde z nich ma ogromny potencjał. To do nas należy zadanie pielęgnowania go i zasiania w sercu i w głowie dziecka, które dzięki temu, świadome swoich talentów, będzie miało chęć pielęgnowania go później samodzielnie.

Oto parę propozycji zabaw (i nie tylko), na poprawę humoru, uwierzenie w siebie i w swoje dobre cechy. Dzięki nim dziecko nauczy się także zwracać uwagę na pozytywne zachowania innych.

Jestem dobrą istotką ( ćwiczenie autoafirmacji)

→ stań przed lustrem, pogłaszcz się delikatnie po głowie i powiedz: „ jestem dobrą istotką”
→ zadanie można powtarzać codziennie oraz w momentach zwątpienia w siebie

* autoafirmacje pomagają w pozytywnym spojrzeniu na samego siebie i swoje uczucia oraz możliwości

Dziękuję i doceniam…

Podziękuj komuś z rodziny. Powiedz konkretnie, za co dziękujesz (co ta osoba zrobiła, a za co Ty jesteś wdzięczny) i dlaczego to było dla Ciebie ważne. Spróbuj codziennie dziękować komuś innemu. A może któregoś dnia podziękujesz każdemu. Dziękować można też samemu sobie 😀 W tą zabawę może bawić się cała rodzina. Podziękowanie można zamienić też na docenianie (gdy wytłumaczymy dzieciom co znaczy zdanie „ Doceniam ( w tobie lub w sobie), że…”. Można wprowadzić zwyczaj mówienia sobie miłych słów podczas wspólnego posiłku.
Dzięki temu uczymy dzieci zwracania uwagi na to, co dobre, a nie tylko na to, co jest niedoskonałe lub wymaga poprawy.

Kryształy mocy

Wycinamy kostki ( załącznik). Spośród pozytywnych cech, takich jak: miły, dobry, pomocny, odważny, przyjacielski, wesoły, itd. wybieramy wspólnie z pociechą, pozytywne cechy, które pasują do naszego dziecka. Każdą cechę zapisujemy na jednym pudełku.

Następnie pytamy dziecko,czy pamięta kiedy było, np. odważne,miłe, wesołe, pomocne, przyjacielskie, itd. i rozmawiamy z nim chwilę o tych sytuacjach.

W trakcie rozmowy zachęcamy dziecko do pokolorowania pudełek – każde na inny kolor. Gdy będą gotowe, dziurkujemy je tak, aby po złożeniu można było przewlec przez nie sznurek lub wstążkę ( albo przeszywamy nitką), składamy je i wieszamy w pokoju dziecka – pod sufitem, na gałązkach w wazonie lub nad łóżkiem. Można nazwać je kryształami, ponieważ te cechy to
wewnętrzny skarb .

Dziecko może pytać codziennie rodziców co oznacza kostka o danym kolorze, gdy będzie na nią patrzyło (lub próbować samodzielnie czytać – dla starszaków). Kostki mocy będą przypominały mu o jego mocnych stronach i wzmacniały przeświadczenie, że
sobie poradzi w różnych sytuacjach oraz będą wspomagały rozwój poczucia własnej wartości 🙂

Wielka Księga Supermocy – S. Isern, R. Bonilla

Książeczka o talentach i pozytywnych cechach, do tego pięknie ilustrowana– każdy wybierze coś dla siebie.

Pozdrawiam i życzę udanego dnia!
Maria Kupińska – Łuczak psycholog

……………………………………………………………………..

O tym co pomoże nam przetrwać czas w zamknięciu, czyli o tym, że struktura jest czasem potrzebna.

O planie dnia i motywacji.

Dzień dobry,
Dzisiaj krótko, będzie o tym co może pomóc, gdy już nie mamy siły, żeby to wszystko ogarnąć. Dzieci, masa zadań, w których Rodzice uczestniczą. Czy jest coś, co może nam w tym pomóc..? Po paru dniach zamknięcia w czterech ścianach, nakłaniania pociech (czasem kliku!) do wykonywania zadań, motywowania siebie i dzieci, żeby to wszystko jakoś szło do przodu, może nam się po prostu nie chcieć… Takie nie – chcenie raz na jakiś czas też jest ok. Normalną reakcją może być frustracja – bo ile jeszcze to ma trwać? Obniżony nastrój – bo nasze potrzeby, owszem w trosce o zdrowie, ale jednak zostały restrykcyjnie i dość długotrwale ograniczone…
• jedna z naszych fundamentalnych potrzeb – wolności wyboru np. miejsca przebywania
• potrzeba przynależności do społeczności i kontaktu twarzą w twarz z drugim człowiekiem –
nie widzimy się nie tylko z dalszą, ale nawet z najbliższą rodziną
• potrzeba kontaktu z naturą
• potrzeba zadbania o zdrowie – chociażby kontakt z dentystą może być teraz zagrożeniem
• potrzeba zabawy lub rozrywki, której realizacja pomaga nam zachować dobre zdrowie
psychiczne

Można by tak wymieniać i wymieniać… Oczywiście zalet tej sytuacji też również całkiem sporo ( chociażby wstawanie odrobinę później, bo
nie trzeba szykować wszystkich i siebie do pracy, no i oszczędzamy czas i benzynę na dojazdy 🙂 Dlatego, w odniesieniu do nie – chcenia wykonywania tych wszystkich obowiązków i motywowania pociech chciałam podzielić się, a dla niektórych tylko przypomnieć pomysł na
sposób rozwinięcia wewnętrznej motywacji u dzieci oraz uporządkowanie całego tego galimatiasu, czyli na strukturę dnia, której może teraz brakować.

Plan dnia, czyli dlaczego rutyna, czy też schematy są w naszym życiu ważne?

Korzyści:
→ dziecko widzi jaka czynność następuje po jakiej w formie obrazkowej – wizualnej, co pomaga mu je zapamiętać, zwłaszcza że nie ma jeszcze poczucia czasu
→ wprowadza powtarzalność i przewidywalność, które są tak ważne u młodszych, ale także starszych dzieci (nikt nie lubi być zaskakiwany nowymi obowiązkami)
→ w sporach o np. mycie zębów lub kąpiel, to plan dnia staje się szefem ( być może nie będziemy już musieli powtarzać sto razy tego samego:) bo może okaże się, że wystarczy podejść z maluchem do tablicy i zapytać z ciekawością : „co teraz mamy w planie?” – dziecko będzie zachwycone tym, że to ono „ czyta” i to ono w pewnym sensie „zarządza” swoim czasem
→ działa zasada zaangażowania – chętniej angażujemy się w coś, czego jesteśmy współautorami, co sami ustaliliśmy, niż w coś, co zostało narzucone
* ważne: plan dnia ustalamy wspólnie z dzieckiem, pozwalamy mu decydować, czy myje zęby przed, czy po dobranocce ( dajemy ograniczony wybór – spośród 2 lub 3 opcji) i pozwalamy przyczepiać obrazki na plan

→ ( dla starszych dzieci) – plan dnia ułatwi dziecku zaplanowanie i zrealizowanie tego, co chciałoby wykonać – gdy zwizualizujemy sobie cel (lub małe cele), możemy sami ocenić na koniec dnia czy i co udało nam się zrealizować
→ ( dla starszych dzieci) gdy widzimy ile udało nam się zrealizować ( np. po-odhaczamy ˅zrealizowane zadania, czyli mini- sukcesy), czerpiemy z tego satysfakcję i wewnętrzne poczucie skuteczności (wyrabia się pozytywna samoocena), co stanowi bodziec do następnych działań ( to działa trochę jak takie perpetuum mobile w psychice 🙂
→ plan dnia jest świetnym narzędziem uczącym dzieci samodyscypliny, której rozwój warto wspierać już w wieku przedszkolnym, a która może rozwinąć się z czasem dojrzewania mózgu dziecka i wyrabiania nawyku samooceny swojej pracy (co dziś zrobiłem, czego nie)

* samodyscyplina jest tu rozumiana nie jako bycie katem dla samego siebie, ale jako umiejętność samodzielnego stawiania sobie celów i realizowania ich. Być może lepszym słowem będzie tutaj rozbudzenie motywacji wewnętrznej, rozumianej mniej więcej tak: „ robię coś, co sam chcę wykonać i czerpię z tego satysfakcję”, zamiast „ robię coś, bo ktoś mnie zmusza, bo nie mam wyboru” lub „ robię coś, bo spotka mnie za to kara” lub „ wykonuję zadanie, bo otrzymam za to nagrodę” – to są przykłady motywacji zewnętrznej i zewnątrz – sterowalności
→ gdy robimy coś codziennie, nabieramy nawyku, który przechodzi to do pamięci długotrwałej, a zapis wykonywanej czynności przechodzi do pamięci proceduralnej, dzięki czemu nie musimy przypominać sobie lub zastanawiać się nad tym jak myć ręce, pokroić marchewkę, czy chociażby coś zapisać, co na etapie przedszkola jest jednym z pierwszych i najważniejszych celów rozwojowych (np. nauka posługiwania się łyżką, widelcem i nożem, która później staje się nawykiem)
→ dodatkowo, czego dziecko nauczy się w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, prawdopodobnie pozostanie nawykiem na całe życie, dlatego starsze dziecko, co bardzo możliwe, samo będzie sporządzało swój plan dnia, bez potrzeby nadmiernego zewnętrznego motywowania przez rodzica

Dosyć teorii 🙂 Załączam przykładowe obrazki https://drive.google.com/drive/folders/1g7GEoT8TS6rFQB_2ukpH4f5JlyyaYV2h?usp=sharing( zapożyczone z Internetu), z których można stworzyć plan dnia, choć oczywiście można stworzyć jedyny i niepowtarzalny swój plan dnia, w którym dzieci same narysują symbole różnych czynności.
→ kartki można przyczepić do planu ( i zmieniać w razie potrzeby) za pomocą masy mocującej
→ plan wieszamy lub przyczepiamy w widocznym dla dziecka miejscu

* Można odznaczać wykonane zadania znaczkiem ˅ , jeśli sporządzimy podpunkty planu w formie mini – książeczek, przy czym na zewnętrznej stronie będzie właśnie ˅ . Wówczas będzie można „zamknąć” zadanie i dziecko zobaczy ˅

* To fakt, że kora przedczołowa odpowiedzialna za planowanie w mózgu wykształca się dużo później, ale obrazkowe plany dnia można wprowadzać już u 3 – latków, a z pomocą rodzica dzieci mogą zaznaczać co już zrobiły

*Dla 6-7 latków – przy każdej czynności można przyczepić obrazek zegara ze wskazówkami o której godzinie następuje dana czynność. Dziecko będzie mogło sprawdzać z prawdziwym zegarem, czy już jest godzina wykonania jakiegoś zadania

Wszystkiego dobrego 🙂

Maria Kupińska – Łuczak psycholog

…………………………………………………………………

Jak uniknąć konfliktów w rodzinie?  

Czy mówienie o uczuciach może w tym pomóc? – propozycja zabaw zwiększających
porozumienie w rodzinie

Dziś chciałabym przedstawić schemat rozumienia powstawania emocji oparty na modelu NVC (Non Violent Communication – Porozumienie Bez Przemocy) opracowanej przez dr Marshall’a B. Rosenberga. Koncepcja ta znalazła zastosowanie m. in. w biznesie, w mediacjach, ale także zyskała wielu propagatorów wśród specjalistów pracujących z dziećmi.

Oprócz klasycznego podejścia poznawczo – behawioralnego* ( o tym na dole strony), podejście oparte na sposobie komunikowania się NVC zakłada, że uczucia, tzw. pozytywne i negatywne, pojawiają się w reakcji na zaspokojone lub niezaspokojone fundamentalne potrzeby.

Najprostszy schemat, jaki przedstawiam dzieciakom, żeby zobrazować to podejście, to taki (rysujemy wspólnie):
głodny miś – ścieżka 1 – brak jagód i miodu – jak będzie się czuł miś? – narysuj jego minkę – ścieżka 2 – miś znalazł krzaki jagód i miodek! – jak będzie się czuł miś? – narysuj jego minkę

Świadomość własnych potrzeb i uczuć z nich wynikających, jest kluczowa dla komunikacji z dziećmi (z dorosłymi też), ponieważ dzięki tej umiejętności ( tj. patrzenia przez pryzmat uczucia i stojącej za nim spełnionej lub nie potrzeby) otwiera nam zupełnie nową perspektywę komunikacji, która pozwala na uniknięcie lub choćby zmniejszenie eskalacji konfliktów.

Te z kolei ( tj. konflikty), biorą się często z naszej interpretacji tego, co druga osoba czuje i tego jak się zachowuje – odmiennej od tego, jak ona to czuje i interpretuje. A ponieważ życie w zamknięciu w ograniczonej przestrzeni może generować takie konflikty (wzrost napięcia, związanego z lękiem i niepewnością aktualnej sytuacji może blokować nasze naturalne pozytywne reakcje), chciałabym przedstawić sposób komunikacji, który pomoże nam zrozumieć siebie nawzajem, a przy tym przekażemy go dzieciom.

Oto Język, który wzmacnia Porozumienie. Dobrze go stosować na co dzień, a zwłaszcza w sytuacji,gdzie czujemy narastający konflikt:

Wyrażanie siebie

Wypowiadam tak prosto i szczerze, jak potrafię swoje:

Obserwacje: Mówię o tym, co widzę i słyszę: „ Kiedy widzę/ słyszę…”
Uczucia: Mówię o tym, co czuję : „ Czuję…”
Potrzeby: Mówię o tym, czego potrzebuję: „ Potrzebuję..”
Prośby: Proszę o to, co jak sądzę, zaspokoi moje potrzeby: „ Czy zechciałbyś/ zechciałabyś..” , „Teraz chciałbym…”

Słuchanie z empatią

Staram się wyrazić moje przypuszczenia:

Obserwacje: Domyślam się, co widzisz i słyszysz: „ Kiedy widzisz/ słyszysz…”
Uczucia: Domyślam się twoich uczuć : „ Czy czujesz…”
Potrzeby: Próbuję odgadnąć co mogłoby zaspokoić twoje potrzeby: „ Czy potrzebujesz…”
Prośby: Próbuję odgadnąć co mogłoby zaspokoić Twoje potrzeby: „ Czy chciałbyś …”

Jeśli jesteście zbyt zdenerwowani, żeby słuchać tego, co ma do powiedzenia Wasze dziecko, skupcie się na sobie – na wsłuchaniu się w siebie, swoje uczucia i potrzeby. W przypadku małych dzieci najlepiej dać sobie chwilę na opadnięcie uczuć poprzez np. wyjście do drugiego pokoju, mówiąc „potrzebuję chwili ciszy”. Jeśli z kolei to Wasze dziecko jest zbyt zdenerwowane, by słuchać tego, co macie do powiedzenia, skupcie się na słuchaniu z empatią, a potem, jeśli uda się obniżyć poziom uczuć i dziecko będzie gotowe żeby Was wysłuchać, podzielcie się swoimi odczuciami.

A oto przykład prostej gry – do przygotowania w domu, która zwiększy umiejętność odczytywania wzajemnych uczuć i potrzeb. Można w nią grać z 6 – latkami, a młodsze dzieci mogą próbować się przypatrywać albo grać w parze z dorosłym.

Empatia w rodzinie

Przygotowanie:

1. Zróbcie listę uczuć oraz przygotujcie wspólnie karty uczuć – obrazki, na których wspólnie narysujecie emocje ( można też poszukać obrazków w internecie lub użyć zdjęć). Możecie też sfotografować uczucia poszczególnych członków rodziny i z nich stworzyć karty.

2. Stwórzcie listę potrzeb (podpowiedź w załączniku) oraz stwórzcie karty potrzeb w ten sam sposób.

Przebieg gry:
1. Usiądźcie w kole, rozłóżcie wszystkie karty przed sobą.
2. Jedna osoba opowiada krótką historię na temat tego, co się ostatnio zdarzyło i wybiera te karty
uczuć, które reprezentują jego uczucia w tamtej sytuacji. Kładzie te karty przed sobą.
3. Pozostałe osoby starają się odgadnąć potrzeby kryjące się za tymi uczuciami wskazując lub
wykładając karty potrzeb.

* moja propozycja – zamiast po kolei wskazywać lub zabierać ze stołu karty potrzeb, można stworzyć kopie kart potrzeb dla każdego gracza. Wówczas, każdy gracz, na sygnał, wykłada karty potrzeb, które uzna za pasujące do wypowiedzi osoby opowiadającej. Potem po kolei każdy
wypowiada słowa „ Czy czułeś…, bo potrzebowałeś…”

W ten sposób unikniemy konfliktów, spowodowanych tym, że gracz odgadujący potrzeby uprzedzi innego gracza, który chciał wskazać tę samą potrzebę ( i będzie z tego powodu zły i zawiedziony!)

Osoba rozpoczynająca nie odpowiada na sugestie, dopóki wszyscy uczestnicy gry nie dokonają swoich wyborów. Po prostu przyjmuje empatyczne propozycje i zastanawia się nad potrzebami, które zostały wybrane.

4. Kiedy wszyscy gracze wypowiedzą się, osoba, która zaczęła rundę zdradza, które karty najlepiej odpowiadały jego potrzebom. Może też wskazać karty, które nie zostały przez nikogo wybrane, jeśli takie są. Potem wszystkie karty potrzeb wracają na stół, a karty uczuć trafiają do kolejnego gracza, który teraz opowiada swoją historię.

Pamiętajmy, że dla dzieci w wieku przedszkolnym, to my, dorośli, jesteśmy ich najlepszymi nauczycielami, a one o wiele szybciej uczą się przez obserwację i naśladowanie naszych postaw i zachowań, niż przez to, czego próbujemy je „ nauczyć” za pomocą tłumaczenia i wyjaśniania, dlatego spróbujmy najpierw uświadamiać sobie własne uczucia i stojące za nimi potrzeby. Podam tu już troszkę oklepany, ale bardzo adekwatny przykład – to tak jak z maskami tlenowymi w samolocie – najpierw zakładamy maskę sobie, a potem dziecku.

Przy zastosowaniu Języka Empatii, trzeba pamiętać o kilku kluczowych sprawach:

! wszystkie uczucia są dobre, normalne i dozwolone – nawet te tzw. negatywne są potrzebne:

strach, lęk – chroni nas przed niebezpieczeństwem, motywuje do walki lub ucieczki ( np. schowania się w domu przed koronawirusem), co pomaga nam przetrwać

złość – daje energię, żeby się obronić, kiedy ktoś chce nam wyrządzić krzywdę, narusza nasze granice lub nasze potrzeby są niezaspokojone albo gdy zablokowane jest nasze wyrażanie uczuć

radość – usuwa negatywne skutki nieprzyjemnych uczuć, wskazuje nam co jest dla nas dobre, daje energię do kontynuowania tej aktywności

smutek – jest potrzebny, żeby pożegnać się z tym, co utraciliśmy, pozwala ciału na fizyczne odreagowanie straty ( płacz, skulenie się)

zazdrość – pokazuje nam na czym nam zależy i motywuje do osiągnięcia tego

wstyd – daje sygnał, żeby zastanowić się, czy dane zachowanie warto powtórzyć                                                                                                                               – czasem zaczynamy wstydzić się siebie albo za kogoś i to jest toksyczny, niezdrowy wstyd
( * pamiętajmy, że zawstydzanie dzieci nie jest rozwiązaniem wychowawczym i, mimo że chwilowo może okazać się skuteczne w zablokowaniu jakiegoś zachowania, przynosi więcej szkody, niż pożytku dla psychiki dziecka)

! w porozumiewaniu się należy unikać ocen, należy używać opisów jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistości, czyli opisywać to, co widzimy

– jesteś leniwy (ocena) → jest jedenasta, a widzę, że nadal leżysz na kanapie (opis)

– jesteś nieodpowiedzialny (ocena) → powiedziałeś, że nakarmisz rybki wieczorem, tymczasem widzę, że paczka z karmą nie została nawet otwarta (opis)

* Bycie rodzicem to najważniejsza, najlepiej nagradzana, ale i najbardziej wymagająca aktywność ludzka – S. Hart, V. Kindle Hodson

* Podrzucam alternatywne sposoby radzenia sobie w zamknięciu – z przymrużeniem oka 😉 polecam zwłaszcza dzień 4 i 5 😀
https://www.facebook.com/lemonradom/videos/2498707973722821/

Jeśli są Państwo zainteresowani tym tematem lub chcieli pogłębić swoją wiedzę w tym zakresie, zachęcam do zapoznania się z lekturą:

S. Hart, V. Kindle Hodson „ Szanujący rodzice, szanujące dzieci”

Pozdrawiam i życzę udanego dnia!

Maria Kupińska – Łuczak psycholog

* podejście poznawczo behawioralne (CBT)
sytuacja ( np. mąż nie odbiera telefonu) → interpretacja ( myśl dotycząca sytuacji), np.” na
pewno COŚ się stało”→ uczucie ( strach, obawa, lęk, niepokój) → reakcje fizjologiczne ( szybsze bicie serca, płytszy oddech→ zachowanie, działanie (ponowny telefon do męża, pisanie sms-a, dzwonienie do znajomych, z którymi ostatnio przebywał)

ZAŁĄCZNIK:

Lista potrzeb

Zabawy, swobody, rozrywki

Uczenia się, odkrywania, poznawania

Możliwości wyboru, wpływu na własne życie, autonomii

Potrzeby fizyczne: ruch, odpoczynek, jedzenie, schronienie, dotyk, woda, czyste powietrze, itd.

W relacji do siebie: osiągnięcia, autentyczności, spójności, zrozumienie siebie, kompetencji, kreatywności, świadomość własnych zalet i talentów, znaczenie, prywatności, rozwoju osobistego, ekspresji samego siebie, potrzeba własnej wartości, wewnętrznego spokoju

W relacji do innych: uznania, bycia widzianym, przynależności ( do grupy, rodziny), dzielenia się uczuciami, bliskości, wspólnoty, potrzeba uwagi, bezpieczeństwa emocjonalnego, empatii, uczciwości, współzależności, życzliwości, miłości, wpływu, bezpieczeństwa, szacunku, dzielenia się umiejętnościami, wsparcia, bycia branym pod uwagę, doceniania, zaufania, zrozumienia, ciepła

W relacji do świata:

piękna, kontaktu z naturą, harmonii, inspiracji, porządku, pokoju

* oczywiście lista nie jest skończona – dzieci chętnie tworzą karty z własnymi propozycjami

 

……………………………………………………………………………………………………………………..

Jak obniżyć poziom niepokoju i pomóc dzieciom radzić sobie ze stresem

 

Znaleźliśmy się w specjalnym momencie. Takim, którego jeszcze nie było, a to, co nieznane budzi niepokój.

Takim, w którym mogą narastać różne lęki.

Takim, w którym mogą pojawiać się konflikty spowodowane stresem, życiem w ograniczonej przestrzeni przez czas o wiele dłuższy, niż zazwyczaj.

Takim, w którym możemy odczuć pewne ograniczenia.

 

Ale też…

 

Takim, w którym będziemy mieli okazję spróbować innej roli, innego punktu widzenia.

Takim, w którym, gdy uda nam się wspólnie przejść przez ewentualne konflikty, wzmocnimy więzy rodzinne, a te zyskają nową, głębszą jakość.

Takim, w którym będziemy mogli spędzać wspólne chwile, robiąc to, na co zawsze brakowało nam czasu,

Takim, w którym będziemy mogli zadbać o czas tylko dla siebie (pamiętając przy tym, że dzieci uczą się przez obserwację – jeśli rodzic będzie potrafił zająć się sobą, dziecko też wykorzysta ten czas robiąc to, czego akurat potrzebuje 🙂

 

Garść pomysłów, co zrobić, żeby zachować spokój .

  • Skup się na tu i teraz

– wsłuchaj się w swoje zmysły i to co w danej chwili czuję w ciele

– obserwuj i zgłębiaj swój wewnętrzny świat nie będąc dla siebie surowym i oceniającym

– skup się na konkretnym wrażeniu w danej chwili, na przykład na oddechu

– skup uwagę i celebruj dobre rzeczy i przyjemne doznania, jakie nam przynoszą, np. picie popołudniowej kawy znajdując chwilę na rozmowę z przyjaciółką

  • Porozmawiaj z dzieckiem o lęku; uświadom sobie i dziecku, że lęk jest w tym momencie absolutnie normalny, ale też może być pożyteczny, bo dzięki niemu będziemy przestrzegać zasad higieny, mycia rąk, itd. Lęk nas chroni.
  • Spróbuj medytować. Internet przychodzi z odsieczą , łatwo znajdziemy propozycje relaksacji i medytacji), np.:

https://www.youtube.com/watch?v=XBeXBATTn1Y

lub

https://www.youtube.com/watch?v=_4P3j9FofAQ ( można zacząć od 22 minuty)

  • Ogranicz ilość informacji z internetu, gazet, radia i tv, ponieważ może to wpływać niekorzystnie na nasz stan psychiczny. Koncentrowanie się na negatywnym przekazie medialnym nie wpłynie na szybsze rozwiązanie ogólnoświatowego problemu, a jedynie przyczyni się do wzrostu napięcia u nas samych i naszych pociech . Alternatywnie , dobrze jest koncentrować się na pozytywnym przekazie, np. tutaj:

https://dobrewiadomosci.net.pl/39458-10-dobrych-wiadomosci-dotyczacych-koronawirusa-

zeby-nie-zwariowac/

  • Doceń ten czas, który być może będzie sprzyjał narastaniu konfliktów, ale jeśli uda nam się przez nie wspólnie przejść, możemy wypracować nową, głębszą jakość relacji rodzinnych. Być może dorośli, którzy większość dnia spędzają pracując, teraz będą mogli sprawdzić się w roli rodzica, zamienić się na chwilę rolami – mąż, ojciec który na co dzień zapewnia byt rodzinie, zamieni się w ojca, który potrafi świetnie bawić się z własnymi dziećmi i dodatkowo będzie z tego czerpał mnóstwo radości. Być może mama, również na chwilę wyjdzie ze swojej roli, żeby zająć się np. dawno zapomnianym hobby ( i przy okazji też może zarazi nim dzieci)
  • Pamiętajmy o tym, że pod wpływem stresu, nasze reakcje mogą być nieadekwatne, przerysowane. Możemy mieć skłonność do wysuwania pochopnych osądów i zbyt gwałtownych reakcji, ponieważ mózg w stanie pobudzenia działa na zasadzie stanu alarmowego – jest skoncentrowany na szybkiej, często agresywnej odpowiedzi, a zdolność adekwatnej oceny i interpretacji sytuacji, może być upośledzona. Dlatego zadbajmy o równowagę zapewniając sobie dawkę pozytywnych emocji.

 

A oto parę propozycji i zabaw zwiększających uważność, ale też wzmacniających odporność psychiczną i równowagę emocjonalną:

Uprawiajcie sport lub spacerujcie po lesie ( jest duża szansa, że tam koronawirus na nas nie czyha) . Dlaczego? Dwie godziny podwyższającego tętno ruchu tygodniowo znacząco obniżają poziom lęku, nie tylko po wykonaniu aktywności, ale i w kolejnych dniach. Udowodniono także, że kontakt z naturą znacząco obniża poziom kortyzolu we krwi, a więc poziom hormonu stresu

Podczas spaceru, możemy spróbować pobawić się w kilka prostych zabaw:

– gdy idziecie po raz kolejny tą samą drogą, postarajcie się patrzeć na okolicę „ nowymi oczami” – spróbujcie dostrzec to, czego wcześniej nie zauważaliście lub coś, co was zachwyca i podzielcie się spostrzeżeniami z Waszym dzieckiem

gdy znajdziecie odpowiednie miejscemożna np. przysiąść na kamieniu nad jeziorem lub w lesie, zamknąć oczy i wsłuchać się we wszystkie napływające dźwięki i odgłosy – może to będzie szum lasu, śpiew ptaków, odgłos poruszanej przez wiatr wody jeziora. Jeśli wolicie pozostać w domu, może to być odgłos pracującej lodówki, może przejeżdżający w oddali samochód, dźwięk głośno włączonego telewizora u sąsiada..

poszukajcie wspólnie pierwszych oznak wiosny

– kiedy czujemy narastające napięcie i niepokój u nas lub zauważamy go u dzieci, warto poćwiczyć uważne oddychanie. Poświęćcie parę minut ( na początek np. 3,a potem więcej) na skupienie się na oddechu. Czy jest płytki, czy głęboki? Czy zatrzymuje się w górnej części klatki ( porusza się klatka), czy też porusza się brzuch? Dobrze jest spróbować wdychać powietrze tak, żeby zrobić z brzucha balonik, a potem spokojnie pozwolić powietrzu wydostać się nosem w swoim tempie

– zabawa z pulsem – usiądź z dzieckiem i pokaż mu, w którym miejscu można wyczuć puls. Następnie poskaczcie, pobiegajcie po pokoju, pokrzyczcie, pośpiewajcie i ponownie zbadajcie puls. O ile szybciej biją teraz Wasze serca? Zróbcie 3 głębokie wdechy i wydechy. Warto zwrócić uwagę jak szybko tętno wraca do normalnego tempa i jak szybko się uspokajacie. Porozmawiaj z dzieckiem o tym jak bardzo możemy kontrolować nasze ciała oraz ile czasu potrzebujecie żeby poczuć odprężenie

– zabawa – 1,2,3 baba jaga patrzy

– jeśli wolicie zostać w domu, taniec lub nawet prosty fitness zwiększy wydzielanie dopaminy, a więc tzw. hormonu szczęścia i zneutralizuje negatywne efekty stresu. A przy okazji pomoże rozładować nadmiar energii u dzieci. Oto parę propozycji:

https://www.youtube.com/watch?v=lCJKGa7GrCA

https://www.youtube.com/watch?v=lFWysdCgVNg

 

Załączam też praktyczną książeczkę pomagającą oswoić dziecku wiedzę dotyczącą tego nieznanego koronawirusa w bardzo przystępny i zabawny sposób.

Do pobrania tutaj:

https://660919d3-b85b-43c3-a3ad-3de6a9d37099.filesusr.com/ugd/64c685_1325b26f2d954d108cbc769afedcadd3.pdf

 

Dobrze też wykorzystać ten czas na rozpoznawanie uczuć i mówienie o nich, co czasem nie bywa łatwe . O tym niebawem.

 

Trzymajmy się pozytywnie i zdrowo! 🙂

Maria Kupińska – Łuczak

psycholog